Tak miewam ostatnio zrytą psychike, że szkoda mi na moje zycie słów. Żeby mi zjebać życie ludzie są pierwsi, ale żeby sprawić cokolwiek, żeby było dobrze to nagle wszyscy znikają.
Dzisiaj piątek trzynastego, oprócz pierdolonej jedynki z matmy nic mnie chyba złego nie spotkały. Raczej same pozytywne rzeczy. Miałam istne gówno w głowie odprowadzając Natalke, a potem wracając. Ah, no i tańce z Kasią, Natalką i Olejem. Fajnie było, lekko styrana jestem, ale to nieważne.
W środe Monika wbija do mnie, żeby zrobić plakat na polski ahoh. Boje sie jej wizyty, bo zadna nie kończyła sie dobrze, rozwalone meble, melanż ostateczny i takie tam inne.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz