sobota, 31 sierpnia 2013

hihi

Byłam na zakupach, kupiłam to i owo do szkoły. Zaczęłam to wszystko planować, aby wyjść na tym wszystko jak najlepiej. Mam nadzieje, ze nie wyjdzie tak jak zawsze, że po dwóch dniach mi sie znudzi.
No i pofarbowałam końcówki na brązowo, jakie szaleństwo nono Karolinka kto by pomyślał.
Jutro z psiochą Andzią. Wpierdol sie szykuje, ohoho. A no i pedagog tró metal, ciekawe czy on też mnie zwyzywa od sezonowców, pewnie ta. Dziwne, ale aż chce iść do szkoły.

piątek, 30 sierpnia 2013

piątek wieczór.

Ostatni piątek wakacji jak najbardziej udany. Alfonsów, las. Całkiem śmiesznie.
Coś się kończy, aby coś sie mogło zacząć to już wiem doskonale. Straszne...
Jutro z rana na zakupy, do szkoły i takie tam. Juz w poniedziałek sie wszyscy spotkamy, stęskniłam sie za niektórymi. 10 miesiecy.. 10 długich miesięcy.
Nie mam siły na pisanie, dziękuje bardzo hejterowi na asku za poprawienie humoru, jak to czytasz to wiedz, że chuj Ci w dupe :))


a ja czekam.

Czekam, czekam i czekam. Chyba sie nigdy nie doczekam. Jaka szkoda. Dzisiaj chyba też z Natalką, bo wczoraj troszke krótko było. Ostatni piątek tych wakacji... Nie powiem, te wakacje były udane. Wiele zmian, doszła do nich osoba, którą stawiam ponad wszystko. Jedna powróciła. Były kłótnie, ale efekt końcowy mnie zadowala. Nie zapominajmy o tych wszystkich wypadach, o tych wyprawach z których nie zawsze sie wracało. Oglądam te wszystkie zdjęcia i moge powiedzieć: DZIAŁO SIE.
Poznałam osobe, która mi pokazała co to znaczy przyjaźń, zaufanie i wzajemnie wsparcie i która akceptuje mnie w 100% i nie oczekuje ode mnie zmian.

czwartek, 29 sierpnia 2013

stoczył sie.

Ok, no to już jestem. Było fajnie, pogadane. Kobyła i te sprawy. Troche mi smutno z powodu jednej osoby. Nigdy chyba nie bedzie tak, ze na 100% będe mogła powiedzieć, ze jestem szczęśliwa. Coś za coś :')
Już w poniedziałek rozpoczęcie, wtorek- pewnie znowu nam pierdolną 8 lekcji w planie i okienko w środku. Ale okienka bez Danuty to nie to samo. Godzina wypoczynkowa, a tak naprawdę dekorowanie świetlicy. Co z tego, że więcej sie jej zniszczyło. Fajne wspomnienia mam z tego roku, ale z Danutą to wszystko odeszło [*]
+ słitka z Emcią

wychodze.

Za dwie godziny wychodze, w tym samym czasie moze pójde spać, ale znając życie zastane w bezruchu z laptopem na brzuchu i na ostatnią chwilę zacznę sie szykować. Musze jeszcze książki kupić, zeszyty i te inne pierdoły. Nie chce mi sie nawet myślec o tej szkole... wracając do myślenia, dla niektórych to sport ekstremalny. Złośc jak szybko przyszła tak szybko odeszła.
Zbieram sie do napisania czegoś... ale nie.
Hold me close, dont let go, tyle.


kocham.

Kocham wczorajszy dzień, romantyczna kolacja przy zachodzie słońca, sklep na polnej, spanie na boisku i to wszystko. Hate, hate... double hate!
No nic, dzisiaj sie spotykam z Natalką, żeby pogadać, bo tematów dzisiaj nie zabraknie :3
Dopóki tu jesteś ze mną moje życie coś znaczy.
+ jakieś zdjęcia z wczoraj ♥

środa, 28 sierpnia 2013

w sumie...

 Czekam na 16:30 na przystanku. W sumie to mnie coś boli, ale jednak nie... nie wiem jak mam to odbierać, bo to co teraz czuje jest totalnie nieokreślone. Wczoraj była załamka, ryk przez całą noc, a dzisiaj kompletna wyjebka. I jak tu żyć? Najlepszym wyjściem byłoby zignorowanie całej tej sytuacji i dalsze życie. Jest jeden problem.
Tak sie kurwa nie da. Po prostu sie nie da.
16:30


wtorek, 27 sierpnia 2013

artyzm.





Jednak sie badania nie udały, jaka szkoda. W czwartek ide na kolejne. Nie chce mi sie iść. Btw. pewna osoba mnie prześladuje, grr. Szukam jakieś odpowiedniej muzyki na tego bloga, bo Hollywod Undead wydaje sie zbyt energiczny na moje smęty jakie tutaj wypisuje. Jeżeli ktoś to czyta to jeden wielki props, ze jeszcze nie wyjebał monitora przez okno, bo ja czasami mam ochotę. Shit, nie kupiłam książek, zeszytów...  nic.  A tyle postanowień na te 10 miesięcy, ojć...
Odnalazłam sie chyba.
+pare artystycznych zdjęć, nie chce straszyć nikogo swoją mordą.

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

farmazon.


Jakie fajne framazony lecą :)) No cóż, dwulicowość niektórych osób mnie przeraża. A dzisiaj z Andzią, fejm w knz. Dupy sie nie chce ruszyć, i pewnie najebane, naćpane. No co tam jeszcze wymyślicie?
A tak po za tym, to sie boje iść do kuchni :/ Plan na życie zrujnowany, my life sucks.
Billie
Billie ♥♥♥

niedziela, 25 sierpnia 2013

kill everyone!

Smutno, zimno i nijako. Nie chce mi sie iść na te badania, pobieranie krwi w moim przypadku nie jest najlepszym pomysłem. Jeszcze tylko tydzień i szkoła. Nie wierze, że to tak szybko minęło. Przecież niedawno szłam wystraszona do gimnazjum i bałam sie tam wejść, a teraz do 3 klasy. Zazdroszcze tym co odeszli, rocznik 00. Gimba atakuje. 2 lata, wielka zmiana. Na lepsze. Ile można żyć niezauważonym i w cieniu? Egzaminy, testy, nabór do nowej szkoły. Przerasta, ale dam rade. Dzisiaj siedze w domu, nie chce mi sie nigdzie wychodzić.
Lubie to zdjęcie
fuck, it let's  kill everyone 

sobota, 24 sierpnia 2013

jeszcze tylko tydzień...

Wczoraj.... gruba wixa. Relacji nie zdam, bo nawet nie wiem :))
Dzisiaj rowery z Monią, Gdańsk i te sprawy :--)) Całkiem spoko. Potem Kamil sie przyłączył, ok.
Nogi mnie bolą, ale to dobrze :) Lekkie zejście na ulicy, eh.
Nie wiem co pisać, jakoś zbytnio weny nie mam, dodam tu pare zdjęć i ide. Chce w końcu isć spać o normalniej porze...

czwartek, 22 sierpnia 2013

holiday



Ekstra dzień ;_; nogi mnie bolą, zagubione w lesie.. bo przecież Monika wie jak jechać ._. nevermind
Psychicznie umieramy tysiące razy, jakie to głębokie. Cóż, w sobote może wyjdzie jakaś lepsza sesja, a nie.. koń rafał i dziecko z dałnem. Okej, siedze sobie teraz na tiny i jutro z Anżelyna. To pa.
+ zdjęcia jakieś ;_;

środa, 21 sierpnia 2013

znieczulony

Znieczulony? Gdy szło o uczucia to on nie miał czucia. 

Jest już prawie pierwsza w nocy, a ja sie czuje jakby była 19? Ok, nieważne. Boli mnie to troche. Boli mnie to co sie dzieje i boli mnie to, że nie moge nic zrobić. Po za tym jest okej, cześć.
+ tak na noc

happines


Nie no, a tak serio to fajnie stać na chodniku i sie przytulać. Tramwaj jedzie, hindusy sie gapią. Co sie dzieje. Po za tym brakowało mi tych naszych rozmów i tego wszystkiego. Mimo, że tylko na godzine to i tak było dużo i sie sporo nagadałyśmy. To nasze siedzenie w lesie i nagle 'czemu ten facet niesie zwłoki'
Potem jeżdżenie na jednym rowerze i skoki po krawężniku, mam nadzieje, ze Cie dupa ani nic nie boli.
Tak po za tym, to wszystkie rozmowy z pewna osobą dają mi wiele do myślenia, a ja już nie mam do tego głowy i siły. Odległość... ta. No, a jutro jak sie uda to big Melanż z Moniką. Na szczęście pogoda nam dzisiaj dopisała, ale mimo wszystko moje spodnie sie gdzieś tam susza X.x

heaven


Kto powiedział, że noc jest od spania? Nie, noc jest od niszczenia sobie życia. Do wyśnionych miłości i bólu głowy. Dialogi, na które nigdy nie bedziemy mieli i tak odwagi. Tak, uroki nocy :) Pogodo... błagam, nie psuj sie. Przynajmniej do 17...
Cyniczny uśmiech bywa parawanem dla załzawionych oczów.


wtorek, 20 sierpnia 2013

Ej, stary my jesteśmy głupie. W sumie o błahostkę prawie straciłyśmy to co jest najcenniejsze. Czyli przyjaźń. Wiesz, tak przez ten ponad miesiąc brakowało mi czegoś, a raczej kogoś. Tak, Ciebie. Wystawiłyśmy nasze zaufanie na ogromną próbe. Teraz został tylko żal do samej siebie, ze mogłam tak Ci ubliżyć. Obie teraz żałujemy tych słów, które powiedziałyśmy sobie w gniewie. Jednakże sentyment pozostał i nie wspominamy tych złych czasów, tylko te dobre.. a było ich baaardzo dużo. Każdy dzień spędzony z Tobą, nawet to siedzenie w naszym fejmowskim kiblu, do którego każdy pukał. Nawet nauczyciele :))
Picie piwa po lasach, chodzenie za rączke, LA w pizzeri i zupełnie każda chwila spędzona z Tobą przynosi uśmiech. Dziękuje Ci za wszystko, za to, ze we mnie nie zwątpiłaś jak niektórzy, za to, ze zawsze mogłam Ci sie wypłakać na ramieniu i za to, ze bylaś. Zawsze. Byli ludzie, którzy od początku nam życzyli źle, ale co oni nas obchodzili. Jesteśmy przykładem prawdziwej przyjaźni, i to ich zawsze bolało. Nie wiem co pisać. Wiedz, że Cie kocham <3

dość.

Czyli jak w jednym momencie zniszczyć sobie całe dotychczasowe dobre samopoczucie. Mam nadzieje... a to jest dziwne w moim przypadku. Ona zazwyczaj umiera ostatnia.
Zjadłam chińskie, zniszczyłam zdrowie kawą o mocy... dużej, za dużej. I teraz leże plackiem. Moje ostatnie dni tak mniej więcej wyglądają. Dochodzi do tego pełno obietnic, które dają siłe na następny dzień. Jeżeli to czytasz, a pewnie przeczytasz za niedługi czas to domyśli sie, że chodzi o Ciebie i uśmiechniesz sie tak samo jak ja gdy z Tobą rozmawiam, bo dajesz mi siłe. 


fajna burza.


Wstałam. Czyli pierwsza rzecz jaką dzisiaj zrobiłam źle i której nie powinnam wgl robić. Jutro, w końcu ten oczekiwany dzień. Nie powiem, ciesze sie jak głupia. Może właśnie tej osoby mi brakowało przez te wszystkie dni. Czyli jednak obietnice na paluszek nie były bezpodstawne. Wyszło jak wyszło. Troche chujowo, troche bardzo. Ale najważniejsze, że wraca do normy. Odbiegając od tematu, kto mi załatwi Mansona na domówke? Najlepiej jeszcze strój króliczka i jacuzzi :/ Moja chora wyobraźnia sięgnęła zenitu... albo nie, rozkminy na temat małych piesków z Moniką były dziwniejsze. No, a dzisiaj znowu siedze w domu. Pogoda nie sprzyja żadnemu wychodzeniu. 

"Chce uciec, albo umrzeć, albo sie rozjebać. Chce być ślepy i niemy i nie mieć serca. Chce wczołgać sie do dziury i nigdy z niej nie wyjśc. Chce zmieść swoje istnienie z powierzchni ziemii. Z powierchni jebanej ziemi. Biore głęboki oddech.
Trzeba iść."

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

deszcz pada.

Zebrało, sie we mnie zbyt wiele frustracji i gniewu, żebym czuła cokolwiek więcej, ale podejrzewam, że pięć minut później, kiedy emocje opadną, a ja uświadomie sobie w pełni, to co zrobiłam ... w tym momencie pęknie moje serce.
Dziękuje, ze jesteś.

19.08.2013

Co jak co, ale pogode to my mamy przepiękną. Plany poszły sie lekko... eh. Pare spraw wróciło, a raczej wracają do normy i jestem z tego bardzo zadowolona. Za to poszłam z kuzynkiem na spacer, ale deszcz w połowie nas zgasił. Znalazłam nawet małą jaszczurke, ale ona chyba mnie nie polubiła.. ugryzła mnie w palec i uciekła. Cóż, siedzimy w domu. Nie mam weny na pisanie, potem coś napisze, może.
Tradycyjnie walne jakieś foto.

niedziela, 18 sierpnia 2013

osiemnasty again.

Siedze sobie, słucham Słonia. Demonologia wychodzi przed urodzinkami, nie żebym coś sugerowała...
Albo nie, bo znowu będzie, że sezonowo :c jakże mi przykro. 

Coś czuje, że ten blog też bedzie sezonowy XD co nuda potrafi zrobić z człowiekiem, eh.
"Everybody wants go to heaven, but nobody wants to die"- kiedy te słowa mi wyjdą z głowy?! halo no :c
Już nie będe słuchać śpiewającej sadako, bo sie uzależniam. Brak jakiekolwiek żywej duszy, co sie dzieje.
Jutro big melanż, oby wypalił. Jeżeli tak, to nasram zdjęciami, hihih ale bede fajna :*
A teraz kończe, pewnie dodam jeszcze jedną notke, nocne refleksje.. bójcie sie.


18.08.2013


No ponad połowa wakacji za nami, szybko dosyć zleciało. Nie narzekam, działo sie sporo, zwłaszcza przez ostatnie dni. Wczoraj sie z lekka popsuła cała fajna atmosfera pomiędzy mna, a pewną osobą, ale cóż... nie ukrywam, zabolało. Mniejsza, jutro kolejny big melanż z Moniką. Nie wiem co mnie skłoniło do założenia tego bloga, jednak cały dzień przesiedziany w domu nie był najlepszym pomysłem.

+ Tak na poprawę i tak zepsutego nastroju
+ jakieś słit foteczki, hihihi